W zeszłym roku jechałem Toyotą z pracy 23 grudnia 2011 i ciężarówka zajechała mi drogę, uciekłem do rowu bo czołowy z ciężarówką mi się nie uśmiechał, on uciekł, a w rowie był pieniek po wycięciu drzewa:(
Wyjechałem z rowu uszkodzenia jak u ciebie obie chłodnice belka zderzeniowa, światło atrapa - maska cała poduchy całe.
Naprawa bezgotówkowa z AC ubezpieczyciel zaproponował 2tysiące, doogledziny, dooględziny .... dooględziny i cztery dooględziny później już blacharz naprawiał auto więc już marcu skończyłem się przepychać w sumie 9,8tysiąca zł wyszło.
Po naprawie przyjechał Pan od oględzin i kazał sobie dać młotek i - dokończył uszkodzenia chłodnic, atrapy - belkę zderzeniową zabrał, zderzak wykończył młotkiem
![świr :swir:](./images/smilies/icon_wariat.gif)
Dodam, że odmówili mi auta zastępczego mimo, że potrzebuje go do własnej działalności ale nie mam auta wpisanego na firmę
![Sad :(](./images/smilies/icon_sad.gif)
Po czym blacharzowi wypłacili 7,5 tysiąca, a o resztę się procesuje super nie?
No i finał był imprezy we wrześniu gdy doszło do ubezpieczenia auta jak była wycena naprawy to wycenili mi auto na 17tysięcy zł - styczeń, jak przyszło do ubezpieczenia to magicznie wartość mojego auta wzrosła do 22tysięcy zł jako minimalnej wartości - wrzesień, autocasco płacimy od wartości auta.
Czy to jest normalne?
Też miałem rozwalone święta i szarpaninę do końca marca, współczuję Ci i powodzenia.