Dziękuję wszystkim za podpowiedzi - zgodnie z Waszymi przypuszczeniami był to cylinderek (w tym przypadku prawego koła). Tłoczki, okładziny, sprężynki i przewody wymienione z obydwu stron. Moje sugestie dla początkujących:
1. W ogóle nie podchodzić bez nowych metalowych przewodów - u mnie z obydwu stron ich bezkolizyjne odkręcenie od cylinderków było niemożliwe (wkręty zapiekły się z przewodami), za to od strony przewodów elastycznych zupełnie bezproblemowe - może ze względu na większą temperaturę przy bębnie? Można teoretycznie odkręcić cylinderek od osłony bębna, wysunąć go delikatnie z otworu i nim obracać celem odkręcenia, ale to bez sensu - nowe przewody są na tyle niedrogie, że warto je wymienić na przyszłość, a przy tym niewiele dodatkowej pracy. Najlepiej odkręcić twardy przewód od strony przewodu elastycznego, odkręcić cylinderek od obudowy i wysunąć całość przez otwór od cylinderka.
Gdzieś czytałem, że gięcie jeszcze niewyprofilowanych przewodów to najgorsza robota - nie wiem co źle zrobiłem albo może po prostu kupiłem je z wyjątkowo plastycznego stopu (ok. 90% miedzi, ok. 9,9% niklu, ok. 0,1% żelaza), ale poszło bez problemu - fakt, nie są
idealnie tak samo wyprofilowane jak fabryczne, ale nigdzie nie wadzą i łuki są o większym promieniu niż oryginalne.
2. Wyposażenie się w niewielki palnik gazowy, opalarkę, cokolwiek co może grzać trochę dłużej niż zapalniczka - nowe sprężyny w moim przypadku było cholernie ciężko naciągnąć, po umiarkowanym podgrzaniu oczywiście zdecydowanie łatwiej - niestety wpadłem na ten pomysł dopiero pod koniec pracy, ale pierwszy raz w życiu dotykałem się do bębna
3. Po zdjęciu okładzin zabezpieczyć cylinderek tyrtyrką.
4. Mieć 2 pary kombinerek do zdejmowania linki od ręcznego.
5. Zrobić zdjęcie bębna przed rozłożeniem jeżeli robicie to pierwsze raz - ale to jak ze wszystkim
Okładziny po 57000km wciąż miały tylko niewielki ubytek materiału porównując do nowych (czyżby ktoś wymieniał wcześniej?), bęben z praktycznie z niewyczuwalnym progiem.