Numer postu:#60
przez Sztygar » Śr 22:17, 06 mar 2013
To ja dzisiaj też ładny prezent dostałem. Jadąc sobie naszymi, jakże pięknymi drogami, w pewnym momencie z nawiewu zaczął wydobywać się dość nieprzyjemny zapach i silnik zaczął się dziwnie zachowywać, jakieś stuki i jakby mniej mocy miał. No nic, jako, że do domu było niedaleko, to nie zatrzymywałem się, tylko zajechałem już. Na miejscu otworzyłem maskę i od razu dostałem po twarzy kłębem białego dymu. Z początku myślałem, że uszczelka pod głowicą poszła, albo coś, ale żadnymi kontrolkami nie sygnalizował mi, że coś jest nie tak. Dopiero po chwili zobaczyłem, że coś kapie z auta. Co więc zrobić? A no koszt próba. Okazało się, że to płyn z chłodnicy. No to zapakowałem się i podjechałem do mechanika, do którego w sumie mam około kilometra i na miejscu zdziwienie. Jakimś cudem poluzowała, a można powiedzieć, że nawet wypięła się rurka (czy jak to inaczej nazwać), która z powrotem odprowadzała płyn chłodniczy do zbiornika, przez co podczas jazdy płyn sobie kapał na silnik, wiadomo, pęd i tego rodzaju sprawy. Na całe szczęście zakończyło się tylko na strachu i półtorej butelce nowego płynu do chłodnicy. Nie wiem, czym to było spowodowane, bo autko jest normalnie użytkowane (fakt, dziennie koło 120km jest jeżdżone). Mam jednak nadzieję, że już takiego prezentu nie dostanę...