Zaczelo sie od tego ze jadac na trasie 80 km zauwazylem ze wskaznik temperatury caly czas utrzymuje sie w pozycji 1/4.
Zaczalem go pilnie obserwowac i okazalo sie ze w trakcie jazdy wskazowka spada na sam dol, pozniej sie podnosi, opada itd ale nie podniosla sie powyzej 1/4.
W drodze powrotnej wskazowka w ogole sie nie podniosla i po jakims czasie w regularnych odstepach zapalala sie kontolka silnika.
Rano okiem laika chcialem sprawdzic co slychac pod maska.
Na bagnecie jest olej o konsystencji oleju.
Za chiny nie moge wyciagnac korka... przez ktory wlewa sie olej do silnika. Chcialem sprawdzic czy nie zrobilo sie chlodziwo.
Niestety na zbiorniczku wyrownawczym nie widze czy jest plyn chlodniczy.
Przeczytalem nieco pokrewny temat i koledzy doradzali odpowietrzenie a nastepnie, jezeli nie pomoze wymiane termostatu.
Mam pytanie, czy moza jeszcze chwile pojezdzic z taka awaria? Oczywiscie chce sie umowic do mechanika ale nie mam zadnego takiego ktory przyjalby mnie od strzala i pewnie ze dwa dni bede musial poczekac z naprawa.
Czy taka mrugajaca konrolka moze wlasnie oznaczac ze komputer informuje mnie o zepsutym termostacie, czy to raczej cos powazniejszego?