Potwierdzam, wrażenia niesamowite, pośladki i plecy bolą jak jasny
gwint po przejechaniu 50 km
Do tego miałem wrażenie, że plastiki na desce mi powyrywa...
Pierwszy raz czegoś takiego doświadczyłem, a jeździłem różnymi autami w gorsze zimy... Nawet w TICO coś takiego nie miało miejsca
Zastanawiające było tylko jedno... przez pierwsze 15 km wszystko było ok (auto zimne, silnik nie zagrzany), dopiero po wjechaniu na jedną z większych nierówności zaczęła się ta "masakra". Mimo 3h postoju na słońcu, dopiero pod koniec trasy (około 47 km) amortyzacja uległa znacznej poprawie (wydaje mi się, że wróciła do normy).
Czy ktoś ma pomysł, co to może być? Czy to jest to, co opisał kolega Marek, czy coś jeszcze innego?