Pedał hamulca wpada w podłogę, ubytek płynu hamulcowego
Napisane: So 20:10, 01 lut 2014
Cześć,
Chodzi o Pandę z końca 2009, przebieg 57000km.
Jakiś czas temu ruszając samochodoem nie zgasła mi czerwona lampka ostrzegawcza od hamulca ręcznego - byłem przekonany że padł przełącznik i ponieważ miałem krótki odcinek pojechałem dalej. Następnego dnia pedał hamulca był miękki i hamował dopiero pod sam koniec, pod maską stwierdziłem niemały ubytek płynu. Dolałem go, ale jak łatwo się domyśleć niewiele/nic to nie dało. Chciałem zajrzeć pod samochód i zlokalizować ewentualny wyciek, ale niestety jest za dużo roztapiającego się śniegu. Ponieważ staram się naprawiać sam, a nie mam garażu, jeżdżę do garażu gdzie rozliczam się za godzinę. W związku z tym zanim pojadę samochodem i dokonam demontażu muszę się postarać i zgromadzić wszystkie potrzebne części, żeby jeszcze tego samego dni móc wrócić na drogę. Ponieważ bez obaw mogę kupić produkt i odesłać go w ciągu 14 dni jeżeli jest nieużywany to postanowiłem zamówić komplet przewodów elastycznych i zamówię pewnie również komplet przewodów miedzianych - być może wymienię wszystkie, być może odeślę te których nie wykorzystałem. Pytania jednak do Was:
1. Czy moje przypuszczenia, że to przewód są/mogą być słuszne?
2. Jest sens wymieniać wszystkie przewody elastyczne jeżeli to któryś z elastycznych poszedł? Jeżeli to nie elastyczny się poddał, to jest sens wymienić elastyczne na zapas?
3. Czy przy tym przebiegu i tym zakresie prac warto od razu zająć się bębnami z tyłu? Nie czułem, żeby coś było z nimi nie tak, ale może już czas?
Z góry dziekuję za odpowiedzi i pozdrawiam.
Chodzi o Pandę z końca 2009, przebieg 57000km.
Jakiś czas temu ruszając samochodoem nie zgasła mi czerwona lampka ostrzegawcza od hamulca ręcznego - byłem przekonany że padł przełącznik i ponieważ miałem krótki odcinek pojechałem dalej. Następnego dnia pedał hamulca był miękki i hamował dopiero pod sam koniec, pod maską stwierdziłem niemały ubytek płynu. Dolałem go, ale jak łatwo się domyśleć niewiele/nic to nie dało. Chciałem zajrzeć pod samochód i zlokalizować ewentualny wyciek, ale niestety jest za dużo roztapiającego się śniegu. Ponieważ staram się naprawiać sam, a nie mam garażu, jeżdżę do garażu gdzie rozliczam się za godzinę. W związku z tym zanim pojadę samochodem i dokonam demontażu muszę się postarać i zgromadzić wszystkie potrzebne części, żeby jeszcze tego samego dni móc wrócić na drogę. Ponieważ bez obaw mogę kupić produkt i odesłać go w ciągu 14 dni jeżeli jest nieużywany to postanowiłem zamówić komplet przewodów elastycznych i zamówię pewnie również komplet przewodów miedzianych - być może wymienię wszystkie, być może odeślę te których nie wykorzystałem. Pytania jednak do Was:
1. Czy moje przypuszczenia, że to przewód są/mogą być słuszne?
2. Jest sens wymieniać wszystkie przewody elastyczne jeżeli to któryś z elastycznych poszedł? Jeżeli to nie elastyczny się poddał, to jest sens wymienić elastyczne na zapas?
3. Czy przy tym przebiegu i tym zakresie prac warto od razu zająć się bębnami z tyłu? Nie czułem, żeby coś było z nimi nie tak, ale może już czas?
Z góry dziekuję za odpowiedzi i pozdrawiam.