No i poskąpiłem na wymianie, zrobiłem to sam...
Ściągamy koło, odkręcamy nakrętkę śruby sworznia (Klucz 13), po tej operacji zwykle ciężko jest wybić tą śrubę więc próbujemy ją ruszyć kluczem (też 13 oczywiście), można użyć jakiegoś smaru penetrującego, na pewno nie zaszkodzi, potem możną spokojnie ją wybić.
Pozostałe dwie długie śruby odkręcamy kluczem 18 i wyciągamy wahacz. Może być zapieczony na sworzniu, więc wbijamy śrubokręt w szczelinę i wybijamy, wyciągamy wahacz, czyścimy co potrzeba i wkładamy nowy. zakręcamy śrubę na sworzniu na gotowo, śruba ta robi tylko za zawleczkę. Pozostałe dwie śruby dokręcamy, ale nie do końca, zakładamy koło, opuszczamy auto i dokręcamy kluczem 18 te dwie śruby.
Oba wahacze wymienione w godzinę z czego pierwszy 40 minut drugi 20:)
i nie zauważyłem żeby konieczna była zbieżność, także zaoszczędziłem 200zł i jaka satysfakcja
Polecam.
Uzupełniając temat wymiany.
Po wymianie sprawdzamy odległość od ziemi do najwyższego punktu na błotniku. Powinna wynosić 631mm!
U mnie wyglądało to tak, że lewa strona z której rzadko kiedy ktoś siedzi, bo zwykle jeżdżę sa wynosi dokładnie 631, natomiast od strony kierowcy było dobre 15mm mniej.
Przydałoby się wymienić sprężyny czy amortyzator czy to i to?