Witam wszystkich
Chciałem sie podzielić moją przygodą z Pandolinką, a więc od jakiegoś czasu świeciła mi sie kontrolka żółta, ten silniczek. Po podpieciu do komputera wyskoczył błąd, bo silnik nie równo pracuje.Więc wymieniłem kable i świece, ale myśle, że jeszcze cewki należy wymienić.
Ale w piatek wyjezdzałem na wesele na ślask i za Łodzia zaczeła mi się palić kontrolka ładowania,masakra. Przygotowania na imprezę, a tu kicha i co tu robić? Wracałem spowrotem do domu i kontrolka ładowania mrugała. Jak wyłączyłem swiatła, to gasła, a było po 18stej, więc ciężko z mechanikiem.
Znalazłem jeszcze po drodze jakiegoś pana i stwierdził miernikiem, że regulator napięcia daje za duży prąd.Jak wyjechałem od niego, to zgasiłem ponownie samochod i myślałem co dalej.
Zapaliłem samochod i wszystko zgasło tak jak powinno być. Moja decyzja była taka, że pojechałem te 20km i na szczęście nic się nie działo i zajechałem spowrotem .
Myślę, że i tak do naprawy mam alternator, bo troszkę coś tam śmierdziało.
Pozdrawiam