Witajcie.
Temat troche prowokujący i zakoloryzowany, jednak zwracam się do Was z prośbą o burzę mózgów.
Szukam pomysłu na tanie i bezpieczne ogrzanie wnętrza samochodu zimą, od wieczora do rana.
Auto stoi na prywatnym podwórku, więc prąd teoretycznie jest dostępny.
Szukam pomysłu taniego (żeby nie było niesamowitych opłat za energię elektryczną np stosując dużą farelkę) i bezpiecznego (bo zapewne bardziej doczepliwi zaproponują wstawienie kozy czy pieca kaflowego).
Chodzi o to aby zapewnić we wnętrzu temperaturę przynajmniej powyżej zera. Wygoda wsiadania do ciepłego samochodu to jedno, ale druga sprawa to to, że chciałbym i raczej konieczne jest dla mnie wożenie torby medycznej w samochodzie. Jest duża i nie chce mi sie codziennie jej wyciągać, a w temp poniżej zera wiele z wyposażenia może zamarznąć.
Nie musi być nic montowane w aucie, może być wyciągane. Potrzebuje koncepcji.
Pomóżcie.
Pozdrawiam
Dziurek5